Negocjowanie kredytu to coś więcej niż tylko próba zbicia raty. To cała sztuka rozmowy z bankiem, która jeśli dobrze rozegrana może przynieść naprawdę konkretne korzyści. Wbrew pozorom, kredyt to nie produkt z metką jak w markecie, gdzie cena jest raz na zawsze ustalona. Wręcz przeciwnie jego warunki można, a nawet warto negocjować. Trzeba tylko wiedzieć, jak się za to zabrać.
Czy da się skutecznie negocjować z bankiem?
Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wszystko jest spisane w nieprzekraczalnych tabelkach, w praktyce sporo zależy od sytuacji konkretnego klienta. Dla banku kluczowe jest jedno: pewność, że kredyt będzie spłacany bez problemów. Jeśli ktoś pokazuje się jako wiarygodny i wypłacalny klient, jego pozycja przy negocjacjach rośnie jak na drożdżach. Banki ostro ze sobą konkurują i możemy to wykorzystać. Mają one swoje widełki, w ramach których mogą działać i często są skłonne zejść z marży albo prowizji, jeśli tylko widzą, że klient zna się na rzeczy i nie boi się zadawać trudnych pytań. Kluczem jest dobre przygotowanie i umiejętność czytania między wierszami.
Od czego należy zacząć negocjacje kredytowe?
Zanim jeszcze kliknie się „złóż wniosek” albo wejdzie do oddziału, warto zrobić solidny research. Trzeba wiedzieć:
-
Jakie marże i prowizje oferują różne banki?
-
Ile aktualnie wynosi WIBOR albo jego następca (np. WIRON)?
-
Jakie są promocje i specjalne warunki dla nowych klientów?
Im więcej konkretów w ręku, tym lepiej. Pomagają też symulacje – dobrze jest mieć kilka wersji kredytu, żeby zobaczyć, jak niewielka zmiana (np. 0,2% marży) wpływa na ratę. Różnica potrafi sięgnąć kilkunastu tysięcy złotych na przestrzeni lat.
Kredyt: Na co zwrócić uwagę w trakcie rozmowy z bankiem?
Tutaj zaczyna się prawdziwa gra. Doradcy mają swoje procedury, ale to nie znaczy, że nie da się ich trochę nagiąć. Rozmawiaj konkretnie, z luzem, ale pewnie. Co warto negocjować?
-
Marża – im niższa, tym lepiej (proste, ale kluczowe).
-
Prowizja za udzielenie kredytu – często można ją znacznie obniżyć, a czasem nawet wyzerować.
-
Koszty ubezpieczenia – czasem bardziej opłaca się kupić je samodzielnie.
-
Dodatkowe opłaty – np. za wcześniejszą spłatę czy przewalutowanie.
-
Produkty wiązane – konta, karty, debety – banki je „dosprzedają”, ale nie zawsze są obowiązkowe.
Uważaj na tzw. pakiety korzyści – brzmią fajnie, wyglądają kusząco, ale po przeliczeniu często wychodzi, że więcej z nich szkody niż pożytku.
Negocjacje kredytowe to nie przechadzka po parku. Trzeba czasu, cierpliwości i trochę odwagi. Każda obniżka marży czy prowizji to realne pieniądze w kieszeni. Nie łykaj pierwszej lepszej oferty pytaj, porównuj, negocjuj. Czasem warto dać sobie dzień czy dwa na przemyślenie – banki potrafią być zaskakująco elastyczne, gdy widzą, że masz wybór. I na koniec najważniejsze: jeśli nie zapytasz, nie dostaniesz. A w przypadku kredytu, każda wynegocjowana złotówka to potencjalna ulga w domowym budżecie przez długie lata.
Autor: Mariusz Lis